Mistrz ringu. Wspomnienia o Leszku Błażyńskim
Na osiedlu Kokociniec mieszkał Leszek Błażyński, znakomity pięściarz, dwukrotny medalista olimpijski i mistrz Europy. To był sportowiec z artystyczną duszą. W jednym z programów telewizyjnych zaśpiewał, trzymając mikrofon w rękawicach bokserskich, pisał również wiersze.
Na osiedlu Kokociniec Leszek Błażyński zamieszkał pod koniec lat 70. Pięściarz urodził się i wychował w Ełku (w lutym 2023 roku w tym mazurskim mieście otwarto Halę jego imienia), pod koniec lat 60. przeprowadził się do Bielska-Białej oraz następnie trafił do Katowic. Przyjechał na Górny Śląsk, bo podpisał umowę z klubem bokserskim Szombierki Bytom. Zawitał tutaj już jako bardzo utytułowany sportowiec, jeden z najlepszych na świecie pięściarzy wagi muszej – brązowy medalista olimpijski z 1972 roku z Monachium oraz wicemistrz Europy z 1971 roku z Madrytu.
Zielony Kokociniec
Chociaż tata był Mazurem, bardzo szybko zaaklimatyzował się na Śląsku. Zawsze był osobą towarzyską, otwartą i dlatego błyskawicznie zjednał sobie sąsiadów, którzy często nas odwiedzali. Na osiedlu czuł się bardzo dobrze. Wychował się blisko natury i ważne było dla niego to, że osiedle jest otoczone lasem. Często braliśmy razem z tatą na spacer naszego psiaka Misia i robiliśmy sporo kilometrów w pobliskich lasach. Mieliśmy także tuż obok bloku ogródek, gdzie hodowaliśmy kury, kaczki. W ogródku tata wybudował z desek garaż– wspomina Leszek Błażyński junior, syn mistrza, który też jest mocno związany ze sportem. Przez lata pracował jako dziennikarz w „Przeglądzie Sportowym”, „Gazecie Wyborczej” i w „Sporcie”.
Od lat pisze książki. Napisał m.in. biografię Wojciecha Fortuny, mistrza olimpijskiego w skokach narciarskich i Zbigniewa Pietrzykowskiego, wybitnego pięściarza. W tym roku ukaże się jego nowa książka poświęcona sylwetce Mariana Kasprzyka, mistrza olimpijskiego w boksie.
Łzy szczęścia
W 1976 roku Leszek Błażyński senior znakomicie wypadł w kolejnych igrzyskach olimpijskich w Montrealu, gdzie wywalczył brązowy medal. Rok później stanął na najwyższym stopniu podium w Mistrzostwach Europy w Halle. W finale w starciu z Aleksandrem Tkaczenko ze Związku Radzieckiego dał pokaz kunsztu bokserskiego. Fragment pojedynku można zobaczyć TUTAJ: Finałowa Walka Mistrzostw Europy 1977
„Tkaczenko, świetny przecież technik i taktyk, był chwilami bezradny wobec dynamicznych akcji naszego reprezentanta. Tym bardziej speszony, że już w pierwszym starciu po znakomitym lewym sierpowym Polaka padł jak ścięty na deski i był liczony do ośmiu. W drodze do szatni Błażyński płakał jak dziecko. – Zawsze marzyłem, żeby być pierwszy! – tyle tylko zdołał wykrztusić Polak” – opisywał reporter katowickiego Sportu, Zbigniew Łagódka.
Gwiazdy na osiedlu
W latach 70. i 80. Błażyński był bardzo popularny, przyjaźnił się z gwiazdami sportu, estrady. Na osiedle Kokociniec przyjeżdżali sławni piosenkarze, sportowcy, aktorzy. – Odwiedzał nas Krzysztof Krawczyk, który czasami nawet udzielał lekcji śpiewu mojemu ojcu. Tata wystąpił później w telewizji – śpiewał, trzymając mikrofon w rękawicach bokserskich, utwór Louisa Armstronga „What a Wonderful World” – wspomina syn mistrza.
Na osiedlu bywał także Władysław Komar, mistrz olimpijski w pchnięciu kulą i aktor. To był potężny sportowiec, mierzył blisko dwa metry wzrostu. Kiedy przyjechał, nasz pies Misiu, który był zwykle bardzo spokojny, widząc olbrzyma w drzwiach, wpadł w furię. „Chyba jeszcze nigdy nie widział tak wielkiego faceta” – śmiał się Komar. Gościliśmy również Andrzeja Rosiewicza, znanego piosenkarza estradowego, satyryka – dodaje Leszek Błażyński junior.
Pierwsza walka zawodowa w Polsce
Błażyński zakończył karierę w 1983 roku, ale sześć lat później znowu wszedł na ring. Zorganizował wtedy pierwszą walkę zawodową w Polsce. 3 kwietnia 1989 roku w Zabrzu mieszkaniec naszego osiedla walczył z mistrzem świata Henrykiem Średnickim. Zawodnicy wychodzili na ring przy muzyce (występowały bardzo popularne wówczas grupy Bajm i Vox), walczyli bez kasków oraz koszulek. Pojedynek toczył się na dystansie 9 rund, z których każda trwała po dwie minuty. Walka nie była transmitowana przez TVP, ale prowadzącym galę był Włodzimierz Szaranowicz. Błażyński pokonał znakomitego Średnickiego. Przygotowując się do tej walki, mistrz Europy przebiegł mnóstwo kilometrów w lasach w pobliżu osiedla.
Tata wygrał na punkty, otrzymał niską premię finansową, i mógł jeszcze wybrać nagrodę. Zdecydował się na magnetowid Saba. Średnickiemu została wycieczka do Włoch. Mistrz świata nigdzie nie poleciał, bo firma, która ufundowała wyjazd, splajtowała… – opowiada kulisy Błażyński junior.
Pięściarz miał bardzo szerokie zainteresowania. Kochał muzykę, kolekcjonował płyty winylowe, uwielbiał poezję, sam pisał wiersze, występował też w kabaretach razem z Władysławem Komarem.
Błażyński zmarł w 1992 roku w wieku zaledwie 43 lat. Popełnił samobójstwo.
W lutym 1992 roku zmarła moja mama. Tata stracił sens życia, był w depresji, wysiadał już psychicznie. Dlatego zdecydował się na taki krok – przyznaje syn znakomitego mistrza, który kultywuje pamięć o wybitnym sportowcu. Od 2006 roku w Bytomiu odbywa się Memoriał Leszka Błażyńskiego.
Fan page Memoriału – https://www.facebook.com/memorialblazynski
W tym roku turniej bokserski, poświęcony pamięci mojego taty, zaplanowany jest na 18-19 listopada. Odbędzie się w Hali na Skarpie w Bytomiu. Serdecznie zapraszam – mówi na koniec Błażyński junior.