Data:Czwartek, 21 Listopada 2024 Temperatura na osiedlu Kokociniec: 0°C Stan powietrza na osiedlu: Umiarkowane 102% 51%

Historia

Kolonia o nazwie Kokociniec powstała nad rzeką Kłodnicą i potokiem Kokociniec, będącym jej dopływem. Zamieszkali tu pracownicy pobliskiej kuźnicy, założonej około 1650 r., należącej do księcia pszczyńskiego. Działała aż do XIX w. Powstały też inne zakłady, np. huta „Ida”, a nieco dalej – kopalnia „Szadok”. Wytyczono główną drogę, prowadzącą przez kolonię, której śladem biegnie dziś ul. Kijowska. Do dziś pozostałościami huty są zabudowania, zajmowane obecnie przez katowickie nadleśnictwo. Drewniane śląskie chałupy przetrwały m.in. przy ul. Ludowej i ul. Braci Wieczorków. W XIX w. Kokocinec stał się częścią gminy Panewniki. W 1912 r. powstała tu szkoła, a kolonię w 1924 r. włączono do gminy Ligota. Od 1951 r. jest częścią Katowic. Aż do lat 70. XX w. tereny Kokocińca były słabo zabudowane, a większość budynków stanowiły niskie jednorodzinne domki. W czasach PRL-u powstały blokowiska, które zmieniły wygląd dzielnicy. Dziś stara zabudowa sąsiaduje z wysokimi blokami. Mieszkańcy Kokocińca to głównie osoby, mieszkające w blokach.

Językoznawcy wskazują, że nazwa „Kokociniec” pochodzi od kłokoczki – rośliny uprawnej. Dawniej z drewna kłokoczki wyrabiano sprzęty domowe, a z jej nasion pozyskiwano olej. Mieszkańcy wykorzystywali także nasiona jako paciorki różańca.

Zabudowa wiejska jeszcze w pierwszej połowie XX w. skupiała się wzdłuż dwóch głównych ulic: dzisiejszych Kijowskiej i Kruczej. Tereny między nimi były polami uprawnymi, poprzedzielanymi niewielkimi potokami. Na północ od osady znajdował się gęsty las, oddzielający ją od Załęskiej Hałdy. Od połowy XIX w. południową granicą lasu biegnie linia kolejowa z Ligoty do Zabrza i Gliwic.

Po II wojnie światowej zabroniono zabudowywania kokocinieckich pól. Armia miała posiadać plany, z których wynikało, że ulice Kijowska, Wybickiego i Krucza – w przypadku potencjalnej kolejnej wojny – miały posłużyć do przetaczania jednostek nadwiślańskich. Stąd miała się wziąć ich nienaturalna szerokość (zwłaszcza ulicy J. Wybickiego). Bardziej prawdopodobne jest jednak to, że teren był niestabilny przez wydobycie pod nim węgla oraz biegnący niedaleko uskok tektoniczny, nazywany uskokiem kłodnickim. Mimo to w późniejszych latach przemilczano ten fakt i zdecydowano, by powstało tu blokowisko.

Północne tereny Kokocińca, między potokiem Kokociniec a linią kolejową i lasem, stały się placem budowy. W latach 70. XX w. zaplanowano budowę bloków dla górników kopalni „Śląsk” z Rudy Śląskiej. To rejon dzisiejszych ulic Zielonej, Kruczej, Kijowskiej i Wybickiego. Szefostwo zakładu było zadowolone z wybrania tego terenu pod budowę osiedla dla swoich pracowników, gdyż leżał blisko kopalni i granicy z Rudą Śląską. Powstało 640 mieszkań w ośmiu czteropiętrowych blokach, wzniesionych w latach 1974–1975 przez Katowickie Zjednoczenie Przemysłu Węglowego. Potocznie do dziś nazywane są „niskimi blokami” (niektórzy złośliwie określają je „małpim gajem”), w odróżnieniu od wyższych 11-piętrowych wieżowców, zbudowanych nieco później.

Bloki mają charakterystyczny murowany „baldachim” przed wejściem do każdej klatki schodowej. Wniesiono je z wielkiej płyty, produkowanej w fabryce w Katowicach-Panewnikach. Bloki posiadają dylatacje, więc każda klatka stoi de facto osobno, na osobnym fundamencie. Wzdłuż ul. Wybickiego, po północnej stronie bloków, w późniejszych latach powstał potężny kompleks dwupoziomowych garaży.

Myśmy wprowadzali się do bloku 10 marca 1975 r. A pamiętam dokładnie dlatego, bo żona miała wypłatę w ten dzień. Dostaliśmy przydział na M3. Weszliśmy i to był szok. Duże pokoje, balkon i… kibel w mieszkaniu! – wspominają Jan i Krystyna Kamińscy wskazując, że wcześniej wielu górników mieszkało w starych ceglanych familokach z przełomu XIX i XX w., mieszczących się m.in. w Świętochłowicach, Lipinach, Chropaczowie, Kochłowicach. Ja się wprowadzałem do pierwszego bloku, który został wybudowany, czyli ul. Krucza 80. Dlatego on nazywa się „pierwsza setka”. Np. „ostatnia setka” to ostatni z wybudowanych bloków (od strony ul. Kijowskiej) – mówi Jan Kamiński. „Setki” to dłuższe 10-klatkowe bloki, a „sześćdziesiątki” do bloki nieco krótsze, posiadające 6 klatek.

Miejska legenda głosi, że bloki przy ul. Kijowskiej 73a-73f, 73g-73m, 74, 76, 80, 82, 95 i 97 wybudowano w taki sposób, by z góry wyglądały na wielkie litery „X”. Dziś tworzą dwa iksy, ale podobno był pomysł by wybudować kolejne cztery bloki, które miały utworzyć kolejny „X”. Wówczas z lotu ptaka widoczne byłyby litery „XXX”. Miało to być nawiązanie do nazwy drogi, przy której powstały te bloki: ulicy XXX-lecia PRL (dziś ul. Józefa Wybickiego). Planowano, by osiedle ochrzcić mianem „osiedla XXX-lecia PRL”. Trzeci „X” miałby powstać między ul. Kruczą a ul. Heweliusza. Planów tych nie zrealizowano, a w potencjalnej lokalizacji „iksa” zbudowano domy jednorodzinne. Najprawdopodobniej bloków nie wzniesiono ze względu na kryzys ekonomiczny i społeczny z lat 1980–1981. Z kolei ułożenie i rozplanowanie istniejących bloków to najpewniej wynik uformowania terenu.

Kolejną fazą rozwoju Kokocińca była budowa domków jednorodzinnych, prowadzona od 1979 r., w rejonie ulic Kruczej i Józefa Wybickiego. W latach 1980–1982 wzniesiono siedem 11-kondygnacyjnych wieżowców mieszkalnych po północnej stronie potoku Kokociniec (tzw. niebieskie bloki). Później powstało też pięć wieżowców 11-kondygnacyjnych w rejonie ulic Kijowskiej i Płochy (tzw. pomarańczowe lub brązowe bloki). Już podczas budowy obawiano się, czy budynki nie będą się odchylać od pionu, bo pod nimi znajdowała się kurzawka.

Dziś większością budynków na osiedlu administruje Spółdzielnia Mieszkaniowa „Górnik”, chociaż są też bloki, które tworzą osobne wspólnoty mieszkaniowe. Kokociniec jest położony nieco na uboczu, można do niego dojechać tylko od strony Ligoty i Panewnik. Od północy ograniczony jest lasem i linią kolejową, a dojazd do niego z centrum Katowic zajmuje kilkadziesiąt minut. Kilka lat temu pojawiły się plany, by torowiskiem – oprócz pociągów towarowych – jeździły też składy pasażerskie. Metropolitalne plany szybkiej kolei zakładają też budowę przystanku kolejowego „Kokociniec” na wysokości ul. Szadoka.

Na osiedlu Kokociniec mieszkał wybitny polski bokser Leszek Błażyński – dwukrotny brązowy medalista olimpijski w boksie w wadze muszej (Monachium 1972, Montreal 1976). Również w wadze muszej zdobył złoto na Mistrzostwach Europy w Halle w 1977 r. Zdobywał wielokrotnie różne medale i tytuły mistrzowskie, głównie po przeprowadzce na Górny Śląsk pod koniec lat 60. Na osiedlu mieszka do dziś także inny bokser – Antoni Papierski (ur. 1949 r.). Był najlepszym pięściarzem w wadze papierowej.

Do dziś swym wyglądem intrygują dwa bloki mieszkalne przy ul. Kijowskiej: nr 73a-73f oraz nr 73g-73m są de facto przedzielone na pół. Zbudowano je w 1975 r., ale po pewnym czasie okazało się, że zaczynają pękać. Było to spowodowane wydobyciem węgla pod tym terenem przez kopalnię. Tąpnięcia w tym rejonie były bardzo częste. Problem nasilił się w drugiej połowie lat 90. XX w. Okazało się, że „wyprostowanie” bloków specjalnymi siłownikami jest niemożliwe bez ich uszkodzenia. Bloki były na tyle krzywe, że chcąc uratować resztę segmentów, trzeba było „poświęcić” część z nich. Konieczne stało się, by każdy z bloków podzielić na pół, a środkowe klatki po prostu wyburzyć. Mieszkańcom dano dwa dni na wyprowadzkę, gdy okazało się, że pęknięcia ścian z wielkiej płyty uszkodziły instalację gazową. W kwietniu i maju 2001 r. wyburzono klatki nr 73d i 73j. Dziś obydwa bloki mają pośrodku pustą przestrzeń po wyburzonych segmentach, ale dzięki temu w ogóle istnieją.

Co ciekawe, rozbudowa Kokocińca w latach 70. i 80. nie przyniosła budowy nowej szkoły. Ogromny tłok i ścisk w odległej starej szkole przy ul. Panewnickiej został nieco zmniejszony budową dodatkowego baraku. Jednak przez 20 lat problem narastał. Mieszkający na osiedlu od marca 1975 r. Józef Górski wspomina, że planowano budowę dużej szkoły, m.in. z basenem, który niestety nigdy nie powstał. Dopiero w 1992 r. rozpoczęto budowę nowej szkoły na blokowisku, w rejonie ul. Zielonej. Uroczyście otwarto ją w 1995 r. Dziś nosi imię Komisji Edukacji Narodowej (od 2005 r.). Placówka posiada salę Doświadczania Świata oraz Pracownię Integracji Sensorycznej. Ma to pomagać dzieciom z problemami ruchowymi i psychicznymi w codziennym funkcjonowaniu wśród rówieśników. Po nauce dzieci z całego osiedla chętnie korzystają ze szkolnego kompleksu sportowego: boisk do siatkówki, koszykówki, piłki nożnej oraz kortów tenisowych i siłowni. Dla najmłodszych jest także dostępny plac zabaw „Radosna Szkoła”.

Niedaleko osiedla płynie w dolince rzeka Kłodnica. W jej pobliżu znajduje się górka, nazywana „Kryminówą”, na której stoją zabudowania katowickiego nadleśnictwa. Zimą dzieci zjeżdżają z niej na sankach, aż do samej rzeki. U jej podnóża bije niewielkie źródełko, będące prawdopodobnie dawnym odwiertem po hucie „Ida”. Jeszcze kilkanaście lat temu uważano wodę za zdrową, a wiele osób z bloków chodziło tu, by ją nabierać do butelek (chociaż była nawet tabliczka, że woda nie nadaje się do picia). Mieszkańcy Kokocińca i Panewnik chodzili do źródełka także po zielone kamienie, tzw. szkloki, czyli pohutnicze odpady, które nadawały się np. na ozdoby do własnego ogródka.

W 2017 r. otwarto plenerową siłownię między blokami przy ul. Kruczej 82 i ul. Kijowskiej 97. Wszystko dzięki budżetowi obywatelskiemu i zaangażowaniu mieszkańców, którzy zagłosowali na projekt budowy siłowi, zgłoszony przez Dorotę Malejkę-Żywicę. To strefa aktywności plenerowej typu „Fit Park” wraz z parkiem „Street Workout”.

Z tego miejsca korzystają wszyscy: dzieci, młodzież, jak i seniorzy. Nazwa siłowni pochodzi od określenia „małpi gaj”, którym ochrzczono osiedle Kokociniec. Już ponad 30 lat temu przyjęła się taka nazwa. Tak mówili mieszkańcy z okolicznych dzielnic, dla których Kokociniec był „na końcu świata”, położony praktycznie w lesie, bez dostępu do komunikacji publicznej i szkoły. Był w pewien sposób oddzielony od reszty Katowic i kiedyś mało kto chciał mieszkać w „małpim gaju”. Dziś jest wręcz odwrotnie: wielu ceni sobie spokój i bliskość lasu, a pojawiające się do sprzedaży mieszkania bardzo szybko znajdują chętnych do ich zakupu. Żeby „odczarować” stare przezwisko osiedla, mieszkańcy wymyślili, że nowy „małpi gaj” – jakim jest plenerowa siłownia – od teraz będzie się już kojarzył wyłącznie pozytywnie.

Autorem treści jest: Michał Bulsa
Ostatnio aktualizowane przez: Dorota Żywica